REJESTR ZBOCZEŃCÓW

Marcin Ł. z Horoszek Małych

Marcin Ł. przyszedł na świat w 1990 roku w Białej Podlaskiej. Do szkoły podstawowej uczęszczał w rodzinnych Horoszkach Małych, a po zlikwidowaniu miejscowej placówki rodzice przenieśli go do pobliskich Serpelic. Chłopiec ze względu na swoją potężną budowę ciała był wyśmiewany przez inne dzieci, przez co trzymał się na uboczu grupy rówieśniczej. Zdał maturę w Technikum Mechanizacji Rolnictwa w Janowie Podlaskim. Już wtedy wiedział, że tak jak jeden z jego starszych braci, czuje się powołany do stanu duchownego. Dlatego też w 2010 roku wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego w Drohiczynie.

Sześć lat później, już jako ksiądz i magister, został wikariuszem w Parafii św. Andrzeja Apostoła w podlaskich Wyszkach i nauczycielem w tamtejszym Zespole Szkół. Prowadził lekcje religii oraz woził dzieci na konkursy i wolontariaty. W Internecie można znaleźć zdjęcia zrobione, gdy razem z grupą dziewczynek odwiedził należące do Caritasu Warsztaty Terapii Zajęciowej w Bielsku Podlaskim. Wikariusz cieszył się dobrą opinią, mieszkańcy wsi mu ufali, radzili się go, a jedna z parafianek tak opisywała młodego duchownego:



Przyjemny, miły, po prostu ludzki.



W 2017 roku miała się odbyć kolejna edycja Ogólnopolskiego Konkursu Wiedzy Biblijnej. Ksiądz Marcin usilnie zachęcał jedną ze swoich uczennic do wzięcia w nim udziału, na co ostatecznie 14-letnia Asia1 przystała. W wyroku można przeczytać, że 27-letni duchowny podstępnie zwabił dziewczynkę na plebanię, zapewniając, że musi pomóc jej w przygotowaniach do konkursu. Gdy nieświadoma zamiarów nauczyciela weszła do przykościelnego budynku, Ł. zamknął drzwi na klucz, chwycił zdezorientowaną nastolatkę i zaniósł do swojej sypialni. Tam zdjął sutannę, a z niej spodnie i bieliznę. Mimo płaczu i oporów lizał jej narządy rodne. Tydzień później, gdy nie chciała się zgodzić, by znów zawiózł ją na plebanię pod pretekstem przygotowań do konkursu, ksiądz Ł. zamknął się z przestraszoną uczennicą w sali lekcyjnej. Nie otworzył drzwi nawet wtedy, gdy szkolny autobus odjechał, a dziewczynka nie miała jak wrócić do domu. Katecheta zaoferował, że ją odwiezie, jednak pokierował swoje auto w stronę przykościelnych zabudowań. Tam zamknął drzwi na klucz i siłą przytrzymał wyrywającą się dziewczynkę. Postawny mężczyzna unieruchomił ją i przeniósł do łóżka, gdzie rozebrał od pasa w dół, rozchylił nogi i pomimo jej łez i głośnych protestów, lizał jej narządy płciowe i wkładał palce do pochwy.


Tydzień później, 8 czerwca nastał dzień konkursu. Ksiądz Marcin był odpowiedzialny za dowiezienie uczestników na miejsce. Po Asię przyjechał jeszcze przed początkiem lekcji w szkole. Podczas jazdy stwierdził jednak, że do rozpoczęcia testu jest jeszcze sporo czasu, w którym mogą powtórzyć materiał. Skręcił w drogę na plebanię, wprowadził dziewczynkę do środka i przekręcił klucz w zamku. Mocno przytrzymał wyrywającą się i odpychającą go od siebie 14-latkę i przeniósł ją do sypialni. Położył ją na łóżku i mimo głośnych protestów zdjął z niej dolną część galowego stroju. Przygniótł dziewczynkę swoim ciężarem i usiłował zgwałcić. Jednak udało mu się tylko częściowo wprowadzić członka, wycofał się ze względu na płacz dziewczynki i jej głośne skargi na ból.

Nie znam okoliczności, w jakich rodzice 14-latki dowiedzieli się, czego dopuścił się wobec ich dziecka ksiądz Ł., jednak niedługo po Ogólnopolskim Konkursie Wiedzy Biblijnej duchowny zniknął z Wyszek – nie było go widać ani w kościele, ani w szkole. Po wsi zaczęły krążyć plotki, że poważnie się rozchorował i przebywa w szpitalu. Mieszkańców dziwił jednak fakt, że podczas mszy proboszcz nie modli się o zdrowie nieobecnego kolegi. Dopiero po czasie okazało się, że jeszcze w czerwcu rodzice pokrzywdzonej 14-latki zgłosili sprawę molestowania do Diecezji Drohiczyńskiej. Pełnomocnik prawny kurii, zawiadomił Prokuraturę Krajową o możliwości popełnienia przestępstwa z art. 200 kk., a decyzją biskupa młody ksiądz nie mógł wykonywać posługi kapłańskiej.

Parafia Rzymskokatolicka św. Andrzeja Apostoła w Wyszkach

We wsi zawrzało. Oprócz głosów oburzenia na zachowanie księdza oraz współczucia dla dziewczynki, pojawiły się też te negujące winę duchownego – „Bo jak to tak trzy razy do niego chodziła? Sama chciała!” czy „Teraz te małolaty takie rozgolaszone chodzą i kuszą facetów!”. Ludziom trudno było uwierzyć w winę osoby z tak nieposzlakowaną opinią, dlatego część winy przerzucali na ofiarę gwałciciela, krzywdząc ją przy tym jeszcze bardziej.

Podczas składania wyjaśnień w Prokuraturze Okręgowej w Ostrołęce, Marcin Ł. częściowo przyznał się do winy. Postawiono mu zarzut zgwałcenia małoletniej poniżej 15 roku życia (art. 197 § 3 pkt 2 kk) i użycia groźby lub podstępu, by doprowadzić do obcowania płciowego (art. 197 § 1 kk). Podejrzany do tymczasowego aresztu trafił dopiero w listopadzie 2017 roku. Z czasem Sąd w Ostrołęce zmienił areszt na poręczenie majątkowe i po wpłacie 20 tys. zł w połowie stycznia 2018 roku ksiądz opuścił mury więzienia. Biskup drohiczyński umieścił Ł. w klasztorze, gdzie ten oczekiwał do rozprawy. Sąd zakazał mu opuszczania kraju oraz zbliżania się do pokrzywdzonej dziewczynki, którą zajął się psycholog.

Proces w Sądzie Okręgowym w Białymstoku rozpoczął się w marcu 2018 roku. Marcin Ł. odpowiadał w nim z wolnej stopy. Posiedzenia były w całości niejawne, odtajniono jedynie ogłoszenie wyroku, który zapadł już 30 maja. Marcin Ł. został skazany na 5 lat pozbawienia wolności, otrzymał 10-letni zakaz zbliżania się i kontaktowania z pokrzywdzoną oraz 15-letni zakaz wykonywania zawodu związanego z opieką nad małoletnimi. Obrońca oskarżonego złożył apelację, jednak 30 października tego samego roku, Sąd Apelacyjny w Białymstoku utrzymał wyrok w mocy. Ksiądz do aresztu trafił dopiero po dwóch miesiącach od ogłoszenia wyroku przez SO.

. . .

Aktualizacja z dnia 28 lutego 2023 r.:

Marcin Ł. opuścił zakład karny 31 marca 2022 roku. Z moich informacji wynika, że wrócił do rodzinnej wsi i nie jest już kapłanem. Jeszcze niedawno miał pracować w jednym ze sklepów spożywczych na terenie Białej Podlaskiej, ale po odkryciu jego przeszłości został zwolniony.

. . .

1 imię wymyśliłam na potrzeby tekstu

• • •

Do napisania powyższego tekstu korzystałam ze zanonimizowanego wyroku, który dostałam od Sądu Okręgowego w Białymstoku oraz wyroku Sądu Apelacyjnego w Białymstoku. Informacje z prasy i internetu, które zawarłam w tym tekście, pochodzą stąd, stąd, stąd, stąd, stąd, stąd, stąd, stąd, stąd, stąd, stąd, stąd i stąd.

Moje teksty wrzucam też na Wykop (tu i tu), gdzie w sekcji komentarzy znajdziecie super ciekawe dyskusje. ( ͡° ͜ʖ ͡°) Powyższy artykuł na wykopkowym Mikroblogu znajdziecie tutaj.